
Większość z was zapewne uważa, że osoba po trzydziestce, to taka, która już jest na ‘wylocie’, a z życia to właściwie nic już jej nie pozostało. Dla mnie samej kiedyś wiek magicznych 30 lat to jak wejście jedną nogą w otchłań śmierci, a nazywanie 27latków staruchami było codziennym koleżeńskim zwrotem. Wszystko się pozmieniało, okazuje się, że życie przed trzydziestką jest o wiele ciekawsze niż te dotychczasowe. Zauważa się we własnej osobie nadal cechy nastolatka w połączeniu z minimalną odpowiedzialnością wynikającej z siły wieku. Jest fajnie.
W erze kiedy ja byłam nastolatką życie seksualne mimo, że było rozwinięte dość dobrze, (nie do granic patologii co widzimy teraz gdy 14latkowie uprawiają seks częściej niż ich starsi koledzy) jednakże do żeniaczki czy posiadania potomstwa nikomu się nie spieszyło. Faktycznie starsi koledzy wpajali nam ten obraz szkoła-studia-kariera-rodzina, niektórzy olali ten system od razu i mimo, że się nikt nie spodziewał do ołtarza poszli. Różnice między nami są teraz takie, że my, mimo iż nie posiadamy potomstwa ( czego będziemy żałować kiedyś) coś tego życia mamy. Potrafię jednak zrozumieć, że dla niektórych wartości płynące w harmonii z rodzinnymi tradycjami są najważniejsze i rodzina na zawsze pozostanie na pierwszym miejscu. Chwała Bogu, im więcej takich ludzi, tym mniej patologicznych i rozbitych rodzin. Prawda jest jednak taka, że przez najbliższe kilka lat nasze spotkania są ograniczone- chyba, że faktycznie, ktoś stara się nie zmieniać dotychczasowego życia i łączy je z życiem rodzinnym- przykładowo- nie rezygnuje nagle z wyjazdów, bo jest dziecko; nie rezygnuje ze spotkania z koleżankami/ kolegami- bo jest małżonek i dziecko; nie rezygnuje z siebie samej: bo jest małżonek i dziecko, a potrafi to wszystko zgrać tak by nie zamykać się jak większość w hermetycznym towarzystwie jakim są pary po ślubie czy z dziećmi- wtedy naprawde wielki szacunek.
Kiedyś na kilku takich spotkaniach byłam. Gdzie na każdym kroku każdy przypomina Ci, że nie jesteś z gangu hajtniętych więc ogólnie musisz mieć w życiu smutno. Kilka razy w życiu siedziałam i zastanawiałam się czy moje życie jest na tyle ciekawe by je na stare lata wspominać- bo mimo, że mam dużo, nie mam wszystkiego czego bym sobie życzyła. Szybkie wytłumaczenie, że nie można mieć wszystkiego, że kiedyś w końcu wszystko będzie tak jak ma być i chill- twierdze, że naprawdę fajny lifestyle sobie prowadzę i mknę przez życie jak rakieta. Takie spotkania potrafią Cię wyprowadzić z błogostanu życiowej euforii do stanu dna emocjonalnego z tendencją pogłębiania się. Widzę swoistą przepaść pomiędzy ludźmi, którzy jeszcze kilka lat temu byli mi bliscy i byli tacy sami jak ja. I nie wyjeżdżajcie mi teraz z tekstami, że widocznie ‘oni ruszyli do przodu a ty zostałaś tam gdzie byłaś’ guzik prawda- sądzę, że to wszystko jest odwrotnością tych słów.
Za szybko, za prędko
Żeby rozwinąć wątek dlaczego lepiej być trzydziestolatkiem (czy prawie nim) sprawa jest prosta.
Życie wygląda już zupełnie inaczej- nie przejmujesz się rzeczami, które jeszcze kilka lat temu były sprawą życia i śmierci. Nabierasz ogłady , która nie zawsze idzie w parze z rozsądkiem, możesz uprawiać seks z partnerami, którzy już cokolwiek wiedzą na ten temat, i jak to mówi stare porzekadło- jesteś smakowitym kąskiem dla starszych i młodszych. Tak to prawda- to tak specyficzny okres w życiu, kiedy rówieśnicy oglądają się już za młodszymi, młodsi oglądają się za Tobą, starsi oglądają się za Tobą. Śmiem twierdzić, że pierwsze oznaki, ze Twoje ciało jest już w pełni rozwinięte i jest w sile swej sprężystości instynktownie wyczuwa płeć przeciwna. Możesz więc wybierać z kim się umówić a z kim nie. Czym się to różni od takich spotkań jeszcze kilka lat temu? Wtedy, może tylko ja, ale chodziłam na spotkania ze starszymi od siebie. Bo młodsi to jeszcze dzieci, moi rówieśnicy nadal przeżywają fascynację odkrytym dekoltem-tak jakby byli w szatni od wf i pierwszy raz zobaczyli gołą pierś. Zapewnione emocje na najbliższe kilka godzin a Ci nawet dwa lata starsi już są bliżej intelektualnie niż dalej. A teraz? Z Młodszymi możesz umówić się bo czemu nie? Oni trochę traktują Cię jak zdobycz- bo co jak co , ale pochwalenie się, że było się gdzieś, robiło się coś z dorosłą babką? Skille u kumpli naliczone od razu- masz też pewność, że taki młodzieniec będzie na każde Twe zawołanie. Rówieśnicy- mimo swojej fascynacji młodszymi laskami, wracają z podkulonymi ogonami, bo okazuje się, że to pustka w głowie i nic więcej, a oni mimo, że się oszukują, dobrze wiedzą, że w tym wieku muszą już szukać kogoś z kim da się też pogadać, bo czas trochę nagli… a może nie czas, jak otoczenie wytłuszcza ci na każdym kroku, że czas Cię nagli… trudno mi odpowiedzieć dlaczego nas nagli, i jaka różnica jest między poważnym związkiem w wieku 25 lat a 45? Nie wiem, przecież zawsze jest na to czas. No i dochodzimy do grupy ostatniej czyli tych starszych- nie wyobrażajcie sobie teraz staruszków po 60roku życia tylko takich facetów kolo czterdziestki. Zadabany, przystojny, poukładane ma w życiu większość spraw- ty będziesz czuć się z nim jak w 7 niebie, nie będziesz musiała martwić się, że na wspólną kolację do restauracji on założy airmaxy i polówkę, kiedy Ty będziesz paradować w sukience. Z czasem faceci dbają o siebie bardziej niż w wieku 20-30. Już także dojrzeli do tego, że Maniury lecą na maniery! To już ten wiek, że otwierają przed Tobą drzwi, że traktują Cię tak jak powinni traktować od zawsze, może jak mawia moja koleżanka wiedzą, że to ostatni dzwonek, bo jeśli facet ma 40 lat i jest sam- coś tu śmierdzi i stanowczo jest nie tak. Nie zdziwi mnie natomiast, że jest po rozwodzie i najbardziej na świecie kocha swoją córkę.
Bagaż doświadczeń
I tu zaczyna się problem, z którymi nasi młodsi koledzy, a właściwie koleżanki, bo w sumie tekst stanowczo jest o panach, o czym zapomniałam wspomnieć na początku. Drogie młodsze koleżanki- zapewne wiele z Was nie musiało do tej pory użerać się z problemem faceta z bagażem doświadczeń, czy to będzie jego była żona, czy to będzie jego była żona i dziecko, czy to będzie jego obecna żona i rodzina. Sytuacje są różne, a kierunek który wybierzecie też zależy tylko i wyłącznie od Was.
Całe lata tłukłam sobie do głowy, że jeśli nadarzy się okazja by mieć romans z żonatym facetem nigdy, ale to przenigdy się na to nie zgodzę. Bo : ‘ karma wraca; to niemoralne; co poczują jego dzieci; itp.”
Mówiłam to jako dwudziestolatka i teoretycznie swojego zdania nie zmieniłam, może trochę je zlekceważyłam. Co jest jeszcze ważne bo to dodać- pewnego dnia się obudzicie i będziecie wiedzieć, że to już właśnie ten czas- jak śpiewali klasycy I HAVE THE TIME OF MY LIFE! Za Wami dowiedzą się o tym wszyscy. Piękny to okres. Życie emocjonalne nabiera rozpędu. Zaczynasz lekceważyć swoje wartości. Żebyśmy dobrze się zrozumieli, to tylko lekkie lekceważenie…
Ostatnimi czasy mam niesamowite szczęście do spotykania okazów, dzięki którym lekceważę swoje dotychczasowe wartości, jednakże znając siebie sama kiedyś powiedziałam sobie, że zanim w coś wdepnę dowiem się wszystkiego, by jak najmniej później się zdziwić.
Bo trzeba dodać, że tacy Panowie są mistrzami kamuflażu.
Przykład pierwszy:
Przystojny facet, kilka lat starszy, poukładane w głowie, nie lubię go na początku, wydaje się być strasznym bucem, którego z chęcią wytargała za nos i pogroziła palcem- lata doświadczeń karzą automatycznie go zaszufladkować- przystojny skurczybyk- to ten typ faceta, który wie jak wygląda, wie jak to wykorzystać- co nie zmienia faktu, że jego ego odbija się od ciebie cztery razy i nie masz ochoty na jakiekolwiek spotkania. Na nieszczęście, okazuje się, że musimy wspólnie wykonać pewien projekt- jako koordynatorzy musimy pogłębić swoją relację. I co się okazuje? Że nagle ten buc, zdejmuje swoją maskę i okazuje się być doprawdy wyjątkowym jegomościem- wspólna praca mija przyjemnie i szybko, okazuje się, że jego sarkazm i cynizm, źle odbierany przez innych stworzył skorupę odbieraną jako buc. Pierwszy raz przez myśl przemyka mi pytanie czy może by coś tak poza projektem? Nie zdążyłam się nad tym zastanowić, kiedy pada pytanie czy pójdziemy razem na kawe?
Oczywiście, że pójdziemy! Ale najpierw muszę zbadać grunt. Nie ma obrączki, nikt do niego nie dzwonił, żadnych sms’ów – wydaje się być czysty jak łza.. Nasuwa się pytanie więc co jest nie tak?
Po zrobieniu prywatnego śledztwa- tak to nazwijmy, i gwarantuje Wam, że też tak będziecie robić, by się nie wpakować w związek z tatusiem- okazuje się, że Okaz ma żonę! Tutaj trzeba także dodać, że z żona jest szczęśliwy- mam powód by się nad nim pastwić. Wybieram się jednak na kawę- rozmowa przebiega naprawdę bardzo miło, zapewne, gdyby nie miał żony skończyłoby się to w jeden możliwy sposób, a teraz leżałabym gdzieś w góralskiej chacie oddając się miłosnym uniesieniom. Podczas kolejnego łyka, pytam czy jego żona nie ma nic przeciwko…. Tutaj możecie się spodziewać różnych wersji- że jest nieszczęśliwy, albo w separacji, albo żona jest nie taka- Okaz jednak mówi wiesz co, nie wiem, nigdy jej nie zdradziłem, kocham ją, czuje, że między mną a Tobą jest niesamowita chemia i wiem, że gdybyśmy się spotkali kilka lat wcześniej…. Finał tej historii zostawię dla siebie, powiem jednak, że kontakt ze sobą utrzymujemy a i kawy się napijemy.
Okaz drugi- przypadkowy- historia wygląda podobnie, ważny jest jej prawie koniec- czyli tłumaczenie czy jego żona wie- usłyszałam, że za wcześnie wzięli ślub, że ona nie ma tyle pasji w sobie, a właściwie nie ma jej w ogóle, i że on jest żądny wspólnych emocji, a ma już dość wspólnego leżakowania w domu.
Dobrze- mogę być znakiem kierującym mówiącym „ HALO ZA WCZEŚNIE SIĘ OHAJTAŁEŚ” ale po co?
Każdy z nas podejmuje swoje decyzję i ich powinien się trzymać i powinien prowadzić takie życie o jakim marzy, bo takie traktowanie drugiej osoby to jak żerowanie na niej samej.
Co nie zmienia faktu, że owe okazy uczą mnie czegoś nowego, za co mogę tylko dziekować.
Żeby jednak Was drogie Panie nie zniechęcać, a także nie zanudzać.
Wiele z Was boi się dojrzewania, zmarszczek i innych objawów prawdziwego życia- gwarantuje Wam, że nigdy, ale to nigdy nie przeżyjecie tak fajnych chwil jak tych między trzydziestym a czterdziestym rokiem życia- tzn. nie wiem co będzie przed 40, ale podejrzewam, że tendencja jest wzrostowa z nie spadkowa. Spotyka się w końcu ludzi na poziomie, z podobnymi doświadczeniami, którzy mimo, że nie są już najmłodsi nadal pragną extremalnego życia.
I przepraszam wszystkich moich kochanych starszych znajomych- już wiem, czym jest to życie, o którym mówiliście!
JFK Czytaj dalej →