BURN IN SNOW trochę innym okiem. Relacje z tego typu wydarzeń bardzo często pojawiają się na portalach pod wpływem chwili, natychmiast, gdy osoby odpowiedzialne za materiał wytrzeźwieją. My musieliśmy dojść do siebie. Nie przez alkohol a przez sam event.
My postanowiliśmy tym razem podejść do tego typu festiwalu zupełnie inaczej- okiem straight edge’a. Przyczyna była prosta- masa gromów spadająca na organizatorów za wszelkie zmiany, które miały miejsce- zmiana miejsca festiwalu, brak części sportowej i wszystko, do czego teoretycznie było można się przyczepić, a także spowodowało, że postanowilismy wziąć festiwal na trzeźwiaka-totalnego
Zacznijmy od zmiany miejsca – zmiana ze Szczyrku na Bielsko to strzał w dziesiątkę. Hala na Dębowcu to wyśmienite miejsce, na tego typu imprezy- doskonały dojazd, bardzo duża ilość miejsc parkingowych, doskonała organizacja taborów firm taxi. Do tego, od siebie chcemy dodać jeszcze dwa aspekty o których, może nie zawsze ktoś coś dopowie- w poprzednich edycjach BURN IN SNOW aura nie sprzyjała- a może sprzyjała i była bardzo zimowa. Dwa lata temu temperatura spadła do -35 stopni Celcjusza, w zeszłym było w okolicach -15. Przyszłościowo patrząc, Hala daje nam możliwość nie doporowadzenia swego organizmu do hipotermii. To był pierwszy BISH, na którym mogliśmy być ubrani jak ludzie, którzy przyjechali także na koncert, a nie osoby wybierające się co najmniej na Everest. Doskonała zmiana.
Druga zmiana to nagłośnienie.
Osoby, które hejtują organizatorów za : zbyt mały dostęp do piwa, zbyt mało miejsc w szatni, zbyt nieogarniętych pracowników firmy zabezpieczającej powinny na chwilę uspokoić swoje roszczeniowe poczucie bycia i zastanowić się nad tym. Organizacja, a właściwie reorganizacja festiwalu, który istnieje i przeniesienie go w zupełnie nowe, inne miejsce to akcja porównywalna do wyciągnięcia Titanica z dna Atlantyku. Jeśli dla kogoś problemem na takiej imprezie jest zbyt długa kolejka po piwo to przepraszam bardzo, ale jak chcesz mieć w czubie, to nie pij piwa na festiwalach, które ma 3,5% alkoholu. Z jednej strony dobry sposób protekcji, bo jakoś upitych do ziemi nie widywało się zbyt często. Każdy kto bywa na podobnego typu imprezach wie, że zawsze trzeba swoje odstać. Niestety- jesteś spragniony napij się wody, do której kolejki nie było w ogóle. Nie będziemy jednak roztrząsać tak błahego zarzutu. Nie na piwo tam przyjechaliśmy.
My dajemy wielką czwórkę plus za organizację i gwarantujemy, że dostęp do piwa w przyszłym roku będzie zapewne bardziej dopracowany.
Przejdźmy do najlepszej części czyli lajnapu.
Kiedy organizatorzy zaczęli podawać kolejne gwiazdy, myśleliśmy, że to żart.
Bielsko-Biała od zawsze pieszczotliwie Los Angeles mogła stać się jej prawdziwym odpowiednikiem w Beskidach…. I jak się to skończyło?
BIELSKO BIAŁA TO L.A PEŁNA BUZIĄ!
Burn In Snow Heyah pozwolił nam wszystkim poczuć się jak na prawdziwym amerykańskim koncercie. To było prawdziwe show, z prawdziwymi muzykami. Jedynym przytykiem dla nas jako słuchaczy kompletnie nie pasował do tego lineup’u Sokół- którego nie wiem, czy celowo, zagłuszono – jeśli nie, to cudowny przypadek, bo kompletnie nie ten klimat. Cała reszta, a szczególnie gwiazdy tego wieczoru Redman i Method Man po raz kolejny nie zawiedli, a co więcej potrafili doskonale porwać tłum ludzi.
I teraz my mamy jeden przytyk do publiki, skoro publika ma przytyki do organizatorów- jeśli wszyscy mamy być nieskazitelni , niektórym stanowczo przydałby się kurs języka angielskiego- bo kulejemy.
Reasumując- zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany spowodowały, że ten festiwal, za kilka edycji będzie tak znanym festiwalem muzycznym jak , te, które w tej chwili są uznawane, za wydarzenia roku, na które przyjeżdżają fani z całej Europy. I Nawet okiem straight edge’a to był naprawdę doskonały festiwal muzyczny. Liczymy na to, że zima nas w przyszłym roku nie zaskoczy i pozwoli nam jeszcze zobaczyć zmagania snowboardzistów i freeskierów.
Zastanawia nas tylko jedno… Jeśli organizatorzy, zawiesili poprzeczkę tak daleko, jakich koncertów możemy się spodziewać w przyszłym roku???
zdjęcia nasz człowiek ŁUKASZ NOWAK http://nowaklukasz.pl/