Archiwa tagu: zapach

untitled3

Ludzie w autobusach – myjcie się, błagam!

strong>FELIETON. Ostatnio przeczytałam przerażający artykuł, w którym to podano wyniki badań na temat zmienianej bielizny przez kobiety w Polsce. Jeśli ktokolwiek z Was w tym momencie, patrzy niedowierzając odpowiadam – tak, w XXI wieku, gdy ludzie latają w kosmos, potrafią budować sztuczne wyspy wielkości państw czy też potrafią wymyślać inne dziwactwa, o których nasi rodzice nie śnili – kobiety potrafią zachowywać się jak jaskiniowcy – pisze Ann, redaktor naczelna WE PEACE IT.


 


 

 

Stary kawał z podstawówki brzmiał mniej więcej tak: Cześć dziewczyny, powiedział ślepy przechodząc obok rybnego…

 

Kobiety niechętnie wypowiadają się na temat zmienianej bielizny – no bo przecież dla większości z Nas, bieliznę zmienia się codziennie – a jednak! Wyszukując sobie w czeluściach internetu tej kwestii, możecie paść na zawał ze zdziwienia. Okazuje się, że nadal znacznie odstajemy od Naszych koleżanek zza zachodniej granicy, co nie zmienia faktu, że nawet w tych “bardziej” cywilizowanych krajach, laski po prostu są brudaskami!

 

Nie wiem skąd się to bierze, dla mnie jest obleśne i warte rozważenia.

Nie ma niestety odnośnika do zmieniania bielizny przez mężczyzn, ale po chwilowym przemyśleniu, wydaje mi się, że jest podobnie bądź gorzej.

 

Skąd taki wniosek?

 

Laski to jednak te ich nienaganne fryzury (wróćmy do ostatniej akcji facebookowej dotyczącej walki z rakiem u kobiet. Kobiety miały za zadanie podać rozmiar buta i ilość minut, które spędzają by swe piórka ułożyć – rekordzistka 90 minut! do tego te wszystkie tipsy czy mniej inwazyjne akryle, tony makijażu i perfum i wiecznie idealne ciuchy – a mimo to barchany niezmienione!

 

Z facetami różnie bywa. Przypomina mi się taki przykład, kiedy to chyba w szkole średniej była tradycja rozdawania prezentów na Mikołaja. Wiecie, losowanie, pierwsze akcje korupcyjne (daj mi kupić prezent Kubie – bo się w Nim bujam – masz za to paczkę fajek) kupa przypału – byle jak najszybciej pójść do domu, aż do tamtego feralnego przedpołudnia.

 

Kolega uwielbiał tak swój sweter, że chodził w nim codziennie od dwóch lat – i tutaj szybko Wam odpowiem – nie prał go. Podejrzewam po czasie, że nie tylko o sweter chodziło.

 

Puenta! Przyszło do rozdawania prezentów, gdzie kolega otrzymał zestaw adasia – wodę, dezodorant i żel pod prysznic. Minę miał skwaszoną, na co dodał – Po co mi to?

 

Dlatego, mimo że sama mam kolegów czyścioszków, znam kilku takich, którzy unikają wody z kranu, jak diabeł święconej wody.

 

No i dochodzimy do momentu, którego ja unikam jak ognia – komunikacja miejska. Ok. Rozwijamy się bardzo prężnie, miasta kupują nowego typu autobusy – bez okien, z uchyłkami. Ostatnio, w pewien piątek wybrałam się z moimi kolegami właśnie autobusem na jakieś wieczorne czillowanie w centrum miasta – Matko Jedyna Przenajświętsza!

 

Ja rozumiem smród po pracy, chociaż nie, nie rozumiem. Próbuje zrozumieć – 47 stopni każdemu może się zdarzyć, ale w piątkowy wieczór?

 

Mam wrażenie, że ten problem dotyczy tylko Polski, jakoś ten smród przypisuje do skarpet i sandałów, niezawodnych reklamówek i starszych pań, które na głowie użyły fioletowej płukanki. To temat ohydny i niesmaczny, dlatego cytując dosadnie moją przyjaciółkę, która kiedyś napisała kiedyś piosenkę o tych ludziach: Ludzie w autobusach – myjcie się!

(ann)