Archiwa tagu: trip

tumblr_miv0mu688S1ryqgx3o1_500

Samochód to mój drugi dom- czyli mobilna sypialnia z najlepszym widokiem!

tumblr_mklbyhprqH1rwuyngo1_500 

Samochód jako drugi dom?

Ostatnio w naszej Redakcji wywarła się dyskusja na temat samochodów.

Dziewczyny –nie martwcie się-nie będzie to artykuł dla fanów motoryzacji, a dla każdego, kto samochodu używa na co dzień, ale także nie wyobraża sobie podróżowania bez samochodu.

Nie ma się co oburzać- samochód to integralne spoiwo w życiu większości z nas- komfort, łatwość zmiany lokalizacji, szybkość- całą gamę możliwości daje nam samochód.

Nasza dyskusja oparła się jednak na wykorzystywaniu czterech kółek jako bazy noclegowej.

 

Większość z Was przyzna , że nie wyobraża sobie spania w samochodzie, bo niewygodnie, bo gdzie, bo nie da się, ale większość z Was nie bierze takiej ewentualności pod uwagę. Znacznie prościej przecież spać pod namiotem bądź w hotelu.

Okazało się, że przez trzy miesiące lata, na swej drodze spotkałam grono osób, które nie dość, że przy wyborze samochodu zwracało uwagę, jak będzie wchodził w rolę sypialni podczas podróży, to jeszcze nie stanowi dla nich problemu by spać w aucie.

tumblr_moq83fJj7e1qanvgwo1_500

Kto kiedykolwiek tego spróbował wie, że to naprawdę ciekawe przeżycie. Spałam w różnych autach, w różnych miejscach, w różnych okolicznościach. Najczęściej okazywało się, że chcemy gdzieś wyjechać a nie za bardzo mamy kasę i ochotę by sypiać w pensjonatach. Często jednak zdarzało się, iż wybieraliśmy samochód nie z przyczyn ekonomicznych a z możliwości eksplorowania danego miejsca. Oczywiście, są miejsca w których może to być niezbyt bezpieczne, dlatego staramy wybierać się miejsca, w których nikogo nie będzie obchodziło to, że sobie śpimy.

 

Sposób życia?

 

Nie lubię namiotów. Ostatnie wakacje, które spędziłam pod namiotem dały mi na tyle w kość, że nie mam przekonania by spać pod płachtą- trzeba wiedzieć jakie są warunki pogodowe, nigdy nie wiadomo kogo spotkasz w namiocie obok. Przez 10 dni lało, mimo wszelkich zabezpieczeń budziłam się z najróżniejszymi robakami przy twarzy i zastanawiałam się kiedy pająk wejdzie mi do ucha i tam uwije swoje gniazdo.

 

Podróże samochodem i spanie w nim zapoczątkował mój brat i w sumie to on był impulsem, który był potrzebny bym i ja to zrobiła. Pojechał ze swoją dziewczyną na Woodstock- wiemy jak wygląda tam kwestia jakiegokolwiek mieszkania , bądź załatwiania noclegów. Postanowili pojechać z chwili na chwilę i pojechali. Czteroosobowym autem z otwieranym dachem przez cały samochód- na miejscu okazało się, że samochód mimo, iż ma swoje lata, jest na tyle przemyślany by wozić w nim wielkie gabaryty,  bądź po prostu wsadzić materac.

Tylna kanapa i przednie fotele kompatybilnie chowają się tworząc przestrzeń wielkości łóżka małżeńskiego- a co jest lepsze niż spanie obok osoby którą się kocha, na wygodnym materacu spoglądając w niebo i słuchając muzyki?

Od tej pory nie widziałam  najmniejszego problemu by spać w aucie.

Nie czekałam długo- jakaś impreza w Cieszynie, zjechali się wszyscy znajomi, była opcja nie napić się kontrolnego piwka i wracać po ciemnicy do domu bądź upchać się w 4 osoby w aucie, pod samym Wzgórzem Zamkowym- spaliśmy na 4 auta, tylko jedni znajomi byli przygotowani profesjonalnie, nie zmienia to faktu ze po przebudzeniu nikt z nas nie narzekał na niedogodne warunki. Stare porzekadło mówi „jak się popieści to się zmieści” tym sposobem Honda Civic zamieniła się w czteroosobowy pałac. Rano parkingowy nie wierzył, że się wyspaliśmy, przybijając nam wysoką piątkę za wybór miejsca.

tumblr_mlo2mjaecr1qaufsto3_500

Ciężko jest znaleźć ludzi by towarzyszyli Ci w sypianiu w samochodzie- dziewczyny mówią że niewygodnie i niegodnie, panowie uważają za zbyt romantyczne (chyba).

 

Co sypianie daje?

 

Swoiste poczucie wolności, jeśli wiesz o czym mowa. Sprawdzasz sam siebie i swoje przystosowanie się do warunków innych niż te do których jesteś przyzwyczajony.

Nietaktownym jest marudzenie, narzekanie bądź jakakolwiek inna forma wyrażania negatywnych emocji. Sypialnie możemy postawić w każdym miejscu (teoretycznie) i nikt nie powinien mieć większych problemów z tym faktem.

 

„ Nie ma nic lepszego niż przebudzenie się na parkingu w lesie- jesteśmy gdzieś w środku Polski ja i mój ówczesny chłopak- budzi mnie wstające słońce, które próbuje przedostać się przez korony drzew, mgła jeszcze nie zdążyła opaść, przyjemny chłód lasu czuje na swej twarzy, rosa moczy mi stopy- wtedy stwierdziłam, że nie ma nic lepszego, podczas weekendowego wypadu- oderwanie się od szarej rzeczywistości pracy w wielkim biurze maklerskim. Mój chłopak i ja nie mieliśmy ze sobą więcej niż plecak na głowę- dres, bluza, kurtka, bielizna, ciepłe skarpety, śpiwór i  termosy na gorącą wodę. W nocy może być zimno- tym bardziej sypiając na leśnym parkingu.

Czy bywało niebezpiecznie? Nie można bać się czegoś, co nie jest niebezpieczne- sam las krzywdy Ci nie zrobi- zwierzęta raczej do samochodu starają się nie zbliżać, ale nigdy nie kusimy losu. Ostatnie siusiu razem i do spania. Budzisz się o świcie, myjesz zęby, płuczesz mineralką i jedziemy dalej- szukać śniadania i ciekawych miejsc do zwiedzenia.

Czy będę to robić zawsze? Muszę zrobić przerwę, bo zaszłam w ciążę, ale jak dzieciaki trochę podrosną kupimy większy samochód, który będzie na więcej osób, na pewno będę pokazywac swoim dzieciom jak piękny jest świat ten prosty i ten o którym zapominamy…”

 

Agnieszka

 

 

Ja nawet sądzę,  że najfajniejsze są te podróże których nie planujemy- przypadkiem wychodzi na to, że musimy gdzieś pojechać, nie ma już noclegu albo ceny zbijają nasze portfele.

Co zrobilibyśmy gdybyśmy wybrali się pociągiem? Spali na dworcu w poczekalni?

Dlatego swój samochód trzeba kochać, nigdy nie wiecie co Was czeka i jaką rolę Wasz samochód przyjmie. Nie trzeba od razu wypożyczać campera za wielkie pieniądze by wiedzieć jak to jest ‘live n drive’, najpierw trzeba zacząć od początku.

 

Oczywiście nasz kraj jest jeszcze dziki w tym temacie. Oczywiście, że zdarzają się dobrzy ludzie, którzy na skraju swego pola nie widza problemu byście się mogli przespać w samochodzie, znam historie, kiedy to ludzie przynieśli znajomym rano świeży chleb i ser biały, bo widzieli, że zakotwiczyli się niedaleko ich domu, jednakże w większości miast, miasteczek jest to nie do pomyślenia- zdarzało się, że ktoś wzywał policję, by przegonić jakiś samochód- nie ma  takiego przepisu, który wskazywał by na to że takie spanie jest zabronione, chyba, że to teren prywatny. Często także stacje benzynowe obfitują w tego typu atrakcje- raczej nie bywa to żaden problem, ale zawsze miło zapytać obsługę- inaczej podejdą do Waszego spania na parkingu a i zwrócą uwagę, gdyby cos się działo- nie wspominając o nowych znajomościach. Zawsze podróżując trzeba być życzliwym na ile się da, bo karma wraca i o tym pamiętajcie. Za naszymi granicami, są osobne parkingi dla camperów,  ale nigdy nie spotkaliśmy się z problemem by nie móc się tam przespać. Taką mekką jest Innsbruck- zawsze ktoś śpi w aucie, zawsze ktoś je rano śniadanie na ławce z widokiem na góry. We Włoszech możesz spać gdzie Ci się tylko podoba- nigdy nikt z naszych znajomych nie miał problemu by gdzieś zarwać nockę. Dla chcącego nic trudnego.

 

 

Polecamy tego typu wypady, chociażby żeby spróbować swoich sił.

Miejmy nadzieje, że kiedyś będziemy mogli prawdziwym samochodem, jak na amerykańskich filmach drogi udać się w wielodniową podróż naszym wymarzonym VW.

 

Drogowe howk,

Ahne

tumblr_miv0mu688S1ryqgx3o1_500

Grecja 9

Ekipa szeroki horyzont ruszyła w świat!

Kiedy ekipa SZEROKI HORYZONT przedstawiła nam swój pomysł podróży, który chce bardzo przekazac innym podróżnikom, od razu się zgodziliśmy. Utrudniony kontakt z naszymi podróżnikami powodował wiele problemów z przesyłaniem ich relacji, dlatego przedstawiamy Wam historię ich podróży- pierwsze etapy. Szeroki horyzoncie- życzymy dalszych sukcesów  w podróży i tylko dobrze nastawionych do Was ludzi!

Grecja 9

Pierwsze dwa dni za nami wyruszyliśmy w piątek 19.07.2013 z małym poślizgiem półtorej godziny z Krakowa zabierając po drodze Tripowiczów z Katowic, Zawiercia, Jastrzębia i Raciborza.
W trakcie entuzjastycznej podróży do Wenecji zatrzymaliśmy się na krótkie zwiedzanie Wiednia. Podczas podróży przemierzając miasta spotykamy się z miłym nastawieniem ludzi machających nam i życzących powodzenia.
Po dwunastogodzinnej podróży dojeżdżamy do Wenecji. Na początku przerażeni stanem mostu łączącego wyspę z lądem i niemiłym zapachem glonów podkręcamy atmosferę ekstremalną przejażdżką Wenecką taksówką. Pełni pozytywnych emocji docieramy do Piazza San Marco. Zwiedzamy tam plac Św. Marka wraz z dużą ilością zabytków dookoła. Zmęczeni zwiedzaniem postanawiamy wrócić pieszo do samochodu. Droga do parkingu przypomina labirynt. W mieście jest niesamowita ilość budynków, mostów i wąskich uliczek. Pozytywnie zaskoczeni przyjaznym nastawieniem tubylców, z ich pomocą docieramy do parkingu i udajemy się do Trieste.
Jadąc na nocleg do Trieste wzdłuż wybrzeża Adriatyku podziwiamy zachód słońca.
Na miejscu udajemy się na nocne zwiedzanie miasta oraz w na poszukiwanie plaży na nocleg. Niestety szybko okazało się że okoliczne plaże nie są nam pisane ponieważ w większości składają sie z portów.
Postanawiamy poszukać noclegów w pobliskim mieście Muggia, bez problemowo znajdujemy miejsce na parkingu przy porcie, gdzie miło spędzamy wieczór przy grillu i kosztowaniu miejscowych trunków.
 
Wypoczęci udajemy się w kierunku Chorwacji by zwiedzić słynący z przepięknych krajobrazów Park Jezior Pilitwickich.

 

IMG_2897 (Kopiowanie)

 

ETAP II:

Albania i Czarnogóra:
Po zwiedzeniu Dubrovnika ruszyliśmy w stronę Czarnogóry. Jadąc wzdłuż wybrzeża dotarliśmy do słynnej Boki Kotorskiej, którą objechaliśmy docierając do Kotoru. Było to pierwsze miasto które zwiedzaliśmy. Jako jeden z zabytków UNESCO spełniło nasze oczekiwania odkrywając przed nami urokliwą starówkę składającą się z labiryntów uliczek kryjących liczne niespodzianki w postaci zabytkowych budynków. Udaliśmy się potem w dalszą trasę i dotarliśmy do Budvy, w której zjedliśmy pyszną kolację. Przed nami była jeszcze długa droga dlatego zaraz po posiłku wróciliśmy do busa, którym dojechaliśmy po kilku godzinach do miejsca noclegu. Okazał się nim parking tuż przed granicą z Albanią. Rozłożyliśmy miejsca do spania wokół busa i zmęczeni legliśmy na naszych „łożach”, ale nasze relaksowanie nie trwało długo. Usłyszeliśmy szczekanie i po chwili, na niewielkim wzniesieniu nieopodal miejsca naszego obozu na horyzoncie ukazały się trzy ogromne psy skupiające wzrok na członkach ekipy, wzbudzając niepokój niepozwalający na spokojny sen. Dzielni mężczyźni zdecydowali, że będą pełnić warty, aby zapewnić bezpieczeństwo swoim kobietom. Tak przetrwaliśmy noc by następnego ranka ruszyć w stronę Albanii. Pierwszym przystankiem, w tym jak się okazało zupełnie odmiennym kulturowo kraju, było największe miasto południowej Albanii – Szkodra. Nasz kierowca zmuszony był do wczucia się w rytm tamtejszych kierowców, gdyż przepisy drogowe w zatłoczonych ulicach nie obowiązywały. Wybraliśmy się na spacer po mieście, gdzie na przyulicznych targach mogliśmy kupić dosłownie wszystko. Skończyło się na klapkach i okularach przeciwsłonecznych, a koleżanka Ania dostała od zauroczonego sprzedawcy pomidora :) Ludzie w Albanii byli do nas bardzo przyjaźnie nastawieni, pomagali znaleźć drogę, chociaż znajomość języków obcych jest u nich bardzo słaba. Następnie pojechaliśmy pod Zamek Rozafy, na ruinach którego ujrzeliśmy piękną panoramę regionu. Chodziliśmy podziemnymi tunelami, a Pan przewodnik opowiedział nam bardzo ciekawą legendę o budowie tamtejszego zamku. Wybraliśmy się w dalszą drogę do portowego miasta Durres. Samochód zaparkowany na zakazie okazał się dla przechodzącego policjanta „non problemo”. Obejrzeliśmy okazałe meczety, a potem bawiliśmy się na ogromnym karuzelach w wesołym miasteczku położonym nad samym wybrzeżem. Droga przed nami była jeszcze długa, a godzina późna, więc zabraliśmy się w dalszą trasę przez całą Albanię. Ograniczenia prędkości na autostradzie 20 – 40 km/h, w górach pozapadane, pełne dziur, wybojów i wyrwisk drogi, słowem, wydawałoby się trasa nieprzejezdna, była dla naszego kierowcy życiowym wyzwaniem. W drodze ujrzeliśmy szyld Safari Zoo, które ku naszemu zdziwieniu udało nam się zwiedzić w środku nocy. Usłyszeliśmy przeraźliwe ryczenie kilku lwów, a kolega Marcin mógł siąść na oklep na okazałym koniu. Nocą zwiedziliśmy również malowniczo położone miasto Gijokoster. W drodze do granicy z Grecją mieliśmy dwie kontrole policji, którzy gdy usłyszeli, że jesteśmy z „Polonia” z uśmiechem kazali nam jechać dalej. Na przejściu granicznym z Grecją próżnie czekaliśmy na kogoś w okienku kontroli paszportowej, nikt nie zwracał uwagi na błąkającą się grupę 9 osób w środku nocy, aż w końcu pojawił się strażnik, który podarował koleżance Karoli nektarynkę :) Tak poznaliśmy wyluzowaną mentalność Greków i ruszyliśmy w kierunku dalszych przygód.

 
 
Grecja:
Po nocnej przeprawie przez Albanię i noclegu tuż za grecką granicą okazało się że, trafiliśmy przypadkowo do pierwszego celu. Był nim wąwóz Vikos. W znalezieniu jej pomogła nam miła greczynka która oprócz wskazania drogi udostępniła nam także łazienkę w której mogliśmy w końcu się odświeżyć :)
Po krótkiej podróży przez górskie, kręte drogi naszym oczom ukazał się olbrzymi masyw górski.
 
Następnie udaliśmy się w dół przełęczy gdzie ochłodziliśmy się w górskiej rzece przy przepięknym moście. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy w stronę miasteczka Kalambaka aby zwiedzić klasztory Monastyrów w miejscu zwanym Meteora (zawieszony w powietrzu). Olbrzymie skały ukazały się nam już kilkanaście kilometrów przed dotarciem do celu lecz same klasztory dopiero po wjechaniu na stromą ścieżkę prowadzącą na szczyt jednej ze skał. To co zobaczyliśmy gdzie w końcu tam dotarliśmy zaparło nam dech w piersiach. Olbrzymie budowle wzniesione przez Monastyrów na gołych skałach a w tle przepaście sięgające nawet 500m. Niestety nie udało nam się zwiedzić wnętrz klasztorów ponieważ były już zamknięte dla zwiedzających. Na szczęście widoki zrekompensowały nam brak możliwości wejścia na teren budowli.
 
Kolejnym celem tego dnia było dotarcie do Saloników dlatego po zrobieniu kilku grupowych zdjęć wyruszyliśmy w dół gór szybko zostawiając Meteory daleko w tyle. W drodze postanowiliśmy odłożyć zwiedzanie miasta na następny dzień więc zyskując wolny wieczór zakończyliśmy go na plaży niedaleko Leptokari. Tam przy świetle księżyca wykąpaliśmy się w morzu i rozpaliliśmy grilla. Wszyscy w wesołych nastrojach bawiliśmy się na plaży do późnej nocy poczym wszyscy zmęczeni podróżą zasnęliśmy.
 
Drugi dzień w Grecji rozpoczęliśmy bardzo spokojnie rozpalając grilla i opalając się do południa na plaży. Następnie wyruszyliśmy w drogę do Saloników gdzie zaplanowaliśmy spacer po mieście. Zahaczyliśmy o Mc’Donalda w poszukiwaniu internetu jednak go nie znaleźliśmy. Lekko zawiedzeni poszliśmy na miasto. Pierwszym celem była charakterystyczna Biała Wieża. Stamtąd wdrapaliśmy się na górę miasta gdzie podziwialiśmy przepiękną panoramę spod Wieży Łańcuchowej. Po drodze oglądając świątynię Agia Sofia. Wymęczeni spacerem wskoczyliśmy szybko do busa aby jeszcze tego samego dnia dotrzeć do Aleksandropoli skąd mieliśmy wyruszyć w stronę Tureckiej granicy.

SAMSUNG CAMERA PICTURES