Pani najpierw to poprawi, wtedy ja to kupię

Marzec 10th, 2013

WYWIAD. Na co dzień po prostu Ala. Rocznik ’85. Absolwentka architektury wnętrz oraz filozofii. Pasja – szycie. Odkąd pamięta coś szyła, rozpruwała, cięła itd. Historia prozaiczna, dziecko dostało maszynę i zabawa się zaczęła. A co teraz robi? Składa drugi rower, szary (bo to ulubiony kolor panny Panitoporawi). – Projekt “panitopoprawi” zakłada niepowtarzalność każdej sztuki w sposób bardzo konsekwentny – twierdzi.

 

 



Nazwa jest dość specyficzna, trochę mi się kojarzy z typowym niezadowolonym klientem.

- Nazwa powstała zupełnie przypadkiem podczas studiów na architekturze wnętrz. Projekt z komunikacji wizualnej zakładał stworzenie nazwy marki oraz jej identyfikacji. Pomysłów było dużo, a w związku z nimi także dużo poprawek. Pani więc poprawiała, poprawiała i tak już zostało. Nazwa “panitopoprawi” jest grą słów, która w dość zabawny sposób odzwierciedla proces powstawania każdej z toreb. Nerki, hip bag’i, saszetki czy jakkolwiek ich nie nazywać początkowo były w 99 procentach modowym upscalingiem. A co do “typowego niezadowolonego klienta”, myślę, że nie powinien mieć obaw ponieważ pani to poprawi (he he)

Skąd wziął się pomysł na szycie nerek?

- Jak zwykle ‚potrzeba matką wynalazków. Nigdzie nie mogłam znaleźć takiej nerki jaką sama chciałabym nosić więc usiadłam do maszyny i tak już zostało.

Gdzie wynajdujesz pomysły na nowe projekty?

- Najważniejszy jest materiał. O każdej z nerek myślę w kategoriach kompozycji, układu kolorów. Jeżeli materiały mają potencjał to ich miksowanie tym bardziej.

Kwestia wyposażania w materiały.

- Podstawowe drogi zaopatrzenia są dwie: hurtownie oraz lumpeksy. Materiały, które kupuje w hurtowniach są zazwyczaj kolorami bazowymi. Do wyboru do koloru. Z drugiej strony zawsze znajdzie się jakaś oldschoolowa kurtka czy spodnie, choć ostatnio był i parasol, które w zależności od sposobu cięcia dają świetne kompozycje. Jeśli chodzi o sam materiał, najbardziej lubię wszelkiego rodzaju ortaliony w jaskrawych kolorach, z ciekawymi motywami. Nie jest to oczywiście regułą. Oprócz “zwyczajnych niezwyczajnych” nerek, które dostać można w poszczególnych concept store’ach w Polsce, projektuję oraz szyje także “nerki na zamówienie”, a ten dział rządzi się specjalnymi prawami. Bywała bawełna, t-shirty, sztruks, nogawka ukochanych jeans’ów, kresz, poliestrowe bluzki, materiał na leżaki, lateks itd.

 

 

Każdy szanujący się artysta numeruje swoje pracę. Czy to sposób na tworzenie swojego znaku rozpoznawczego?

- Powód dla którego numeruję nerki jest zdecydowanie bardziej prozaiczny. Projekt “panitopoprawi” zakłada niepowtarzalność każdej sztuki w sposób bardzo konsekwentny. Nie ma możliwości uszycia dwóch dokładnie takich samych nerek (a odpowiedź typu “bo nie” byłaby tu jak najbardziej na miejscu). Numerki są po to, aby wiedzieć która jest która, ewentualnie “co już było”. A jeśli stanie się tak, że będą one ich wyróżnikiem, to uznam to za komplement :( he he)

Jak wygląda proces stworzenia takiej nerki – od A do Z?

- W skrócie, dużo maili plus dużo jeżdżenia na rowerze po materiały, dodatki równa się nerka. Jak już mówiłam, podstawa to materiały. Jeśli one są sprecyzowane, to wtedy można dobrać rzeczy takie jak pasek, klamra, zamek i szyć.

Kim są Twoi klienci? Wiem, że robisz nerki na specjalne zamówienia, ale także Twoje prace znajdują się w kilku sklepach w całej Polsce.

- O moich klientach lubię myśleć w kategoriach osób podzielających/doceniających bliską mi estetykę. Po prostu. Moje prace dostać można w Poznaniu, Warszawie, Łodzi, Gdańsku oraz on-line (na fanpage’u “panitopoprawi” w zakładce showroom). Nerki, które powstają na zamówienia to prace bardzo zindywidualizowane, w których powstawaniu biorę udział nie tylko ja, ale w przeważającej mierze osoba, która pisze do mnie, że ma pewien pomysł. Bywało, że szukałam motywów z Luneey Tunes, potrzebowałam sporej ilość ciekawie zaprojektowanych metek albo szyłam ortalion tak jak szyje się skórę wykorzystywaną do patchworku. Obecnie pracuje nad nerką, po realizacji której chyba sama sobie przyznam tytuł hafciarki roku.

Masz jakieś marzenie o kliencie specjalnym? Znany aktor, aktorka na czerwonym dywanie?

- Żadnych takich. Ilekroć będę jechać rowerem, iść, siedzieć chciałabym aby minął mnie ktoś z “moją” nerką i uśmiechem na twarzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *