WYWIAD MIESIĄCA. Maciek „Długi” Długosz to facet z gór. Ma talent do snowboardingu. W bardzo szybkim tempie dołączył do grona najlepszych polskich jibberów. Jest wykręconym gościem. Jedni go lubią, inni nienawidzą. Nie ma jednak się co dziwić. Ludzie lubią zazdrościć. A jemu można np. odwagi. Przypomnijmy, że ten gość wrzucił m.in. backflip to 50-50. Redaktor Naczelna przepytała go o różne sprawy, zarówno związane ze snowboardem, jak również te „z życia wzięte”.
Ann: Zacznijmy standardowo: Nazywam się Maciek i jestem snowboardzistą od?
- Nie pamiętam. Chyba sezon 2005/06. Ale pierwsze dwa sezony to tylko zajawa na skręt cięty (hahaha). Moją drugą deską był kozacki freerideowy model, którego już nie produkują „Burton – Michi Albin Promodel”. Co ta deska ze mną wyczyniała – to szok – zanim nauczyłem się w miarę dobrze skręcać.
A: Byłeś narciarzem w obcisłych portkach i szusowałeś jak szalony po czym stwierdziłeś – trochę mi nudno?
- Proste że narciuch. Nie dość, że w obcisłych portkach to jeszcze w tzw. „gumie” startowej. Ścigałem się w zawodach, ale pewnego dnia „tyczkojebkarstwo” się znudziło. Kumpel stwierdził żebym spróbował na desce – spróbowałem. Na drugi dzień kupiłem pierwszy sprzęt. Pamiętam jak dziś błękitny GENERICS, Buty BLAX i wiązania Drake F50.
A: Samouk „podpatrywacz” czy wytrenowany przez instruktora wyjadacz?
- Samouk, podpatrywacz, wyjadacz! Kumpel instruktor pokazał mi jak jeździć jedynie. Freestyle wyszedł sam od siebie.
A: Miałeś kiedyś jakiś swój autorytet snowboardowy?
- Kiedyś nie, oprócz JP Walkera. Potem zajawa na Technine madafakaaa – Chris Bradshaw i MFM. Teraz przede wszystkim Scott Stevens i Bode Merill.
A: Sponsorzy jacyś?
- Tak. Deski od VOELKL SNOWBOARDS (www.voelkl-snowboards.com), ciuchy AIRBLASTER (www.myairblaster.pl), jak również jaram się bluzami Barbarian-clth (http://www.barbarian-clothing.com), neckwarmery i Tall Tees leżą mi idealnie. Polska firma, którą max polecam. Poza tym wspieram się sam, wspiera mnie mój portfel i moja dziewczyna, która zawsze mi mówi, że jestem lamusem, gdy wkręcam sobie, że jestem lamusem, który nic nie potrafi (hehe).
A: Przyszłość. Chcesz nosić aktówkę i codziennie w garniturze, czysty i pachnący wychodzić z domu do biura?
- Nic zbytnio nie planuje oprócz tego żeby żyć w miarę godnie. Mieć prace na tyle dobrą aby nie martwić się o hajs na zapas – bo dzięki temu będę mógł myśleć o desce. Praca równa się droga do zaspokojenia potrzeb, a potrzeba to dla mnie deska. Generalnie chce jeździć póki będę miał siłę. Czysty i pachnący zawsze jestem! A garniak tylko od poniedziałku do czwartku. W piątek nie muszę.
A: Pytanie z zakresu standard: co myślisz o polskim snowboardingu, czym on jest?
- Tym czym każdy z nas chce żeby był. Dla każdego jest czymś innym, dlatego jest tak zajebisty. Dla mnie jest sposobem na odreagowanie wszystkiego, odskocznią od siedzenia za biurkiem pięć dni w tygodniu (od ponad pół roku taką mam pracę), jest zajawą i sposobem na siebie. Co myślę o polskim snowboardingu? Przede wszystkim jak to ostatnio gadaliśmy z Olkiem „Ejkejem” Kupisem, wracając z otwarcia BK’ja, trochę słabo, bo nie widać żeby nowe osoby się jarały snowboardingiem tak jak my. Mało młodziaków jeździ. Ale poniekąd dziwny ten nasz światek snowboardowy polski, bo z drugiej strony jakoś tak hermetycznie zamknięty, trochę zbytnio zadufany w sobie, dużo zawiści i patrzenia spod byka (oczywiście nie wszyscy – ale to najbardziej zawsze się rzuca w oczy) . Wiem, bo sam się do niego próbowałem kilka lat temu dobić i nie jestem pewien czy do końca mi się udało. Tyle na ten temat..
A: Ten sezon jest dość specyficzny. Nie ma śniegu- za to mamy chyba na dziś dzień postawionych nowych i naprawdę fajnych snowparków. Któreś testowałeś ?
- Oczywiście BK – Biały Krzyż w Szczyrku. Mały ale z mega klimatem i zajawą! Jak mam wybierać, jechać z Krakowa do Białki albo ogólnie w strony tatr czy BK, to na sto procent uderzam do Szczyrku. Witów miał spoko park w zeszłym sezonie, czekam co w tym będzie. Białka? jakoś bez zajawy. Czekam na Stench Park w Krynicy. Niestety, nie było mi dane w zeszłym sezonie tam pojeździć. Ah szkoda, bo z tego, co wiem jest maks dobrze ogarnięty, a przynajmniej był. Testowałem w również nasz spontan custom made snowpark, jednodniowy, gdzieś w górach po drodze na Turbacz, w okolicach Nowego Targu, bo tam spędzałem sylwestra.
A: Jak wygląda twój kalendarz zawodów? Startujesz? Nie? Czemu i po co?
− Ostatnio kiepsko z hajsem na wyjazdy, wiesz święta były, więc na prezenty trzeba było się wykosztować. Wypłata zbyt wcześnie, ale robię, co mogę by jeździć jak najwięcej i jak najczęściej. Zawody? Oczywiście! W sobotę Jelenia Góra i Jibb DAY, 21 stycznia Quiksilver Snow Session (fajnie, bo mnie zaprosili). Skoczkiem zbytnio nie jestem, ale jaram się, bo będzie fun. Fajnie jakby mnie zaprosili też na Oscypa. W tamtym roku byłęm, ale w tym ponoć ma być jibbowy, więc tym bardziej bym się jarał. Zobaczymy. Jak nie to przyjadę popatrzeć. Startuje w zawodach, bo jest okazja pojeździć ze znajomymi, z którymi na co dzień tego nie robię. Fajnie jest trochę rywalizować. Motywuje mnie to. A jak przy tym wpadnie jakiś fant to „tyż bydzie”.
A: Jaki jest Maciek Długosz? Na domatora nie wyglądasz, bardziej stawiam na opcję tryb pielgrzym na walizkach całe życie.
- No nie wysiedzę na dupie długo. Trzeba coś robić cały czas. Gdzieś jechać (na deskę), o czymś gadać (o desce ), iść na jakiś melanż (ale to też przy okazji jakiegoś wyjazdu na deskę ). Lubię podróżować i najchętniej bym na całe wakacje gdzieś wyjeżdżał . Maciek Długosz jest dziwnym typem, bo pomimo tego wszystkiego, siedzi za biurkiem pięć dni w tygodniu i nie wariuje! Chyba kwestia dystansu do pewnych rzeczy – no i uważa, że jak się nie ma co się lubi, to się kradnie co popadnie. A no i obciął włosy ostatnio.
A: Co byś chciał osiągnąć – lata już nie te, starość zagląda Ci w oczy.
- Jaka starość! Przecież w październiku 18-stke miałem. Osiągnąć chce zadowolenie z siebie i z tego co robię!
A: Jesteś jibberem i obowiązki masz jibbera – jednakże, jarasz się jeszcze jazdą góra – dół, wyciąg, góra-dół?
- No skoro tak mówisz to pewnie jibber ze mnie jest, sprzeczał się nie będę. Fakt, wolę jibb, bo w Poldonie mało miejsc, gdzie można fajnie poskakać, a jibb jest prawie wszędzie dostępny. Skakać lubię chociaż nie potrafię aż tak dobrze. Ale fikoła sobie uwielbiam przywalić. W tym sezonie chce więcej poskakać niż w zeszłym. Fajnie byłoby nauczyć się czegoś nowego. Może doubla! Jazda góra-dół? A co ja na narciucha wyglądam?!
A: Freeride?
- Freeride mistrz, ale przydałoby się z pół metra puchu. Chciałbym się kiedyś wybrać na taki powiedzmy chociaż w 50 procentach prawdziwy freeride.
A: Zapewne, jak większość snowboardzistów trzymasz ścisłą dietę, bardzo rygorystyczną ( ) Jest coś co przed deską musisz zrobić?
- Oczywiście, ostatnio przeszedłem na dietę – browar i czipsy do spania jak śmietana. Przed deską muszę się dobrze najeść i jest super, bo jak już jeżdżę, to wtedy zazwyczaj o szamie nie myślę. Jakiejś ścisłej diety nie trzymam. Jem co lubię i się ruszam. Na razie wystarczy, trochę biegam i czasem na siłkę oraz squasha pojadę.
A: Inne sporty?
- Kiedyś było tego dużo. Teraz nie mam czasu. Lubię dmuchać balony na czas aż pękną. Ostatnio odkryłem w sobie tą pasje!
A: Od jutra nie ma nigdzie śniegu, a snowboard nie istnieje – co robisz?
- Zbieram znaczki!
A: Coś jeszcze ?
- Pozdrawiam wszystkich, szczególnie tych, którzy mnie nie lubią i się ze mnie śmieją. Tym co mnie lubią: dzięki za wsparcie i pomoc na co dzień, i dzięki, że snowboarding istnieje. PEACE IT !!!