c2

Zdarzało mi się mieć połamane ręce i palce

Marzec 10th, 2013

ROZMOWA. 22-letni Grzesiek Orłowski z Bytomia, znany w środowisku jako „Cerata”, jest totalnym świrem. Potrafi wykręcić na nartach szalone rotacje. Czasami napędzają go procenty. Poza tym śmiga na rolkach i wspina się. Jak sam twierdzi, w wolnych chwilach studiuje w katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego. Sprawdźcie co ma do powiedzenia m.in. o swoich kontuzjach i polskim sponsoringu.

M: Wiele osób ocenia Cię jako pokręconego ridera. Wrzucasz niebezpieczne triki i chyba nie zawsze na trzeźwo.

C: Jak to nie zawsze na trzeźwo? To jakieś insynuacje. A tak na serio rzeczywiście zdarzało mi się, że czasem mała dawka czegoś z procentami dodawała mi sporo animuszu. Ale to głównie na zawodach z którymi od pewnego czasu nieco odpuściłem. Triki faktycznie mogą wydawać się niezbyt bezpieczne i rozważne. Jednak ja prawie zawsze wszystko mam pod kontrolą.

M: Masz swój wrzucik w Folklorze II. Pokazana jest m.in. twoja ciężka gleba. Jakieś konkretne obrażenia?

C: Jestem mega zadowolony, że ma wrzut we FolklorzeII. W tym momencie chcę podziękować chłopakom z MSW za wsparcie. Co do gleby. Trik był jak najbardziej zamierzony, sam fakt, że odważyłem się spróbować jest dla mnie ogromnym sukcesem. Lekko zamroczony tą całą sytuacją i buzującą adrenaliną zapomniałem że po frontflipie trzeba się „otworzyć”. W ten oto sposób do dzisiaj chodzę z nieco krzywym nosem.

M: Inne ciężkie kontuzje?

C: Poważniejsze kontuzje na szczęście mnie ominęły. Chociaż one zawsze towarzyszyły tym sportom. Tak więc i mi zdarzało się mieć połamane ręce, palce, nos, no i coś tam by się jeszcze znalazło.

M: Nie czujesz w sobie strachu?

C: Czuję strach. W innym wypadku robienie tych wszystkich rzeczy chyba nie miałoby sensu. Aczkolwiek od zawsze miałem trochę bardziej skrzywioną psychikę niż moi koledzy. Przełamywanie wewnętrznych barier przychodziło mi z łatwością. Bardzo pomaga mi również to, że mam dość dużą tolerancję na ból. Czasem boję się, że mnie to kiedyś zgubi no ale jak to mówią „no pain no gain”.

M: Poza nartami jeździsz na rolkach. Co lepsze?

C: Rolki od zawsze traktowałem czysto rekreacyjnie. Jeżdżę od 6 roku życia, od 10 agresywnie. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Co do nart to już chyba bardziej styl życia i to z nimi wiąże swoją sportową i również w pewnej części zawodową przyszłość. Jako że moją nową wielką pasją od kilku lat jest wspinaczka, marzy mi się żeby to połączyć i uprawiać skialpinizm.

 

ce

 

M: Mam wrażenie, że ciągle dzieli cię krok od znalezienia konkretnego sponsora. Już może coś ma być, a niestety, jak to w Polsce, wychodzi słabo.

C: Sponsoring w Polsce mimo wielkiego postępu, który nastąpił w ciągu ostatnich lat, jest nadal bardzo ciężką kwestią. Praktycznie osoby sponsorowane można policzyć na palcach jednej ręki. Cała reszta jest jedynie wspierana. Tak też wygląda ta sytuacja w moim przypadku. Nigdy nie miałem wielkiego ciśnienia na sposoring. Ale na pewno lepiej by się jeździło ze świadomością, że jak jutro połamię narty, to nie będzie to wielki problem. W tym momencie muszę podziękować wszystkim firmom i osobo, które mi zaufały i mnie wspierają. A są nimi Intruz Clothing, 77 Procject, LongJohn, Krypton Bandana, La Riffa oraz chłopaki z Snow4Life wraz z firmą Signal.

M: Najlepsza narciarska produkcja?

C: I tutaj mamy problem. Jak niektórzy wiedzą i strasznie ich to dziwi, nie oglądam filmów narciarskich. Widziałem ich naprawdę kilka. Nie wiem co mną w tym wypadku kieruje no ale tak już mam. Jeśli miałbym komuś coś polecić to z pewnością będzie to twórczość Michała Ten Całki.

M: Pomysł na ten sezon?

C: Muszę się skupić w tym sezonie na railach i od dłuższego czasu chodzi mi po głowie jedna bestia. Powiem tylko, że jest niebieski i dłuuugi. Jeśli chodzi o skakanie, tak się ostatnio wszyscy rozskakali, że i mi by wypadało w końcu posadzić jakiegoś doubla.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *