Archiwa tagu: Facebook

tumblr_mioy4wNBAa1s1vcnio1_500

Skanuj kotku, coś jest w środku !

tumblr_mioy4wNBAa1s1vcnio1_500Internet ogłupia, facebook zastępuje nam realny świat, a cały rozwój technologiczny mocno nas ogranicza. To prawda. Wpadliśmy po uszy i ciężko nam się z tego wyplątać. Jakby sieć nas oplotła i nie chciała wypuścić.

Faktycznie, kiedyś było inaczej. Wychodziło się z samego rana na podwórko, a tam czekała cała banda dzieciaków. Nie umawiałeś się na godzinę, wychodziłeś przed blok i spędzałeś cały dzień bawiąc się, biegając, żyjąc beztrosko. Nie było problemu z wiecznie nieodbieranym telefonem i nieprzeczytanymi smsami. Człowiek był bliżej człowieka. Teraz nie widać żadnych malowideł na ulicy, nie słychać żadnych okrzyków „pobite gary” i nie ma żadnych dzieciaków schowanych za drzewami.
Wszyscy zajaweni grają w gry, albo buszują po Internecie.

W całej nagonce na multimedia mało kto zwraca uwagę na możliwości, jakie daje tego rodzaju komunikacja. Organizacje międzynarodowe, które znalazły sposób dotarcia do ludzi z całego świata wykorzystują nowe technologie do pomocy ludziom odseparowanym od normalności. Naświetlają problemy, o których każdy wie, że są, ale nikt nie przywiązuje do tego uwagi.

Ostatnio popularne stały się wymyślone przez japońską firmę Denso-Wave kody QR. Kwadratowe, zaszyfrowane informacje, które po zeskanowaniu fotograficznym  przenoszą nas w konkretne miejsce w sieci.

Wyobraź sobie, że wracając z imprezy na przystanku atakuje Cię plakat SUBWAYA, z wielką, chrupiącą, kanapką, z której wylewa się roztopiony ser, a piękna dziewczyna na plakacie zachęca: „Chcesz dostać zniżki w naszym lokalu? ZESKANUJ KOD ABY DOWIEDZIEĆ SIĘ WIĘCEJ”. I co, nie skanujesz? Akurat wracając z imprezy nie wiadomo czy dałbyś radę, ale w innych okolicznościach może spróbowałbyś szczęścia.

Z takiego samego założenia wyszła amerykańska organizacja PETA (PEOPLE for the ETHICAL TREATMENT OF ANIMALS),  której członkowie w 2011roku  zorganizowali kampanię społeczną sprzeciwiającą się zabijaniu zwierząt. W Singapurze na przystankach autobusowych zostały rozwieszone plakaty przedstawiające modne skórzane buty i dodatki. Plakat nie zawierał cen produktów, jedynie kod QR i hasła zachęcające do poznania cen  „Branded shoes at unbeliveble prices”(markowe buty w niewiarygodnej cenie) „Designer belts at amazing prices”(Designerskie paski w zaskakujących cenach), „Luxury handbags at price you’ve never seen before”(Luksusowe torebki w cenie jakiej wcześniej nie widziałaś). Po zeskanowaniu kodu wyświetlał się krótki, ale bardzo drastyczny film przedstawiający w jaki sposób zabijane są zwierzęta, aby móc wykonać odzież.
( http://www.youtube.com/watch?v=GdeuACtzjWE )

W kampanii wzięła udział Pamela Anderson i Joaquin Phoenix, którzy apelowali do kupców aby poznali rzeczywistą cenę i kupowali odpowiedzialnie.

Biorąc pod uwagę, że w dzisiejszych czasach wszyscy gdzieś biegną i nigdy nie mają czasu, jest to swoiste ułatwienie sprawy. Nie muszę szukać strony internetowej, aby uzyskać więcej informacji, wystarczy jeden przycisk i gotowe. Brzmi nieźle i  faktycznie jest zaskakująco skuteczne dla reklamodawców. Dowodem jest popularność kampanii PETA. Tylko w pierwszym tygodniu kody zostały zeskanowane 12 tys. razy ! A kampania została doceniona na tyle, że otrzymała Srebrnego Lwa w kategorii OUTDOOR na festiwalu w Cannes w 2011 roku.

Może w takim razie internet, to nie tylko „kupa badziewia”, która zaśmieca nam wszystkim głowy, a nowoczesne urządzenia przydadzą się nie tylko po to, żeby zaszpanować przed kolegami.

Chyba, mimo wszystko, trzeba więcej wiary w dobre chęci producentów, bo chcąc nie chcąc,

odwalają kawał dobrej roboty !

 

 

Aneta Romaniszyn

holy_blades_of_gory_by_sonion-d37y2v9

Fałszywa tożsamość VS prawdziwość życia

KOMENTARZ. Coraz więcej słyszy się na temat posiadania przez użytkowników portali społecznościowych fałszywych kont. Po co ludziom fałszywe dane, fałszywe tworzenie ludzi, którzy nie istnieją bądź podszywanie się pod osoby, które gdzieś bezwiednie stąpają sobie po ziemi – i Bogu ducha winni stają się ofiarami takiej nieziemskiej jatki?

 


Przyczyn jest kilka, włączając w to choroby psychiczne, problemy emocjonalne czy chociażby odegranie się na swej ofierze – bo coś kiedyś powiedziała, zrobiła.

Broń – bo tak można nazwać internet – z której korzystają, na co dzień setki milionów ludzi na całym świecie – tak samo jak karabin potrafi doprowadzić do poważanych skutków zdrowotnych czy śmierci (przypadek pewnego angielskiego ucznia, który podszywał się pod swojego kolegę, przypisując mu łatkę homoseksualisty- ten, gdy informacja rozbiegła się po szkole i dzielnicy w trybie natychmiastowym, popełnił samobójstwo – przyp. red)

Ja jednak, jako ofiara takiej „podszywki” i osoba posiadająca kilka takich znajomych (szczególnie bardzo ładnych koleżanek czy kolegów- którzy figurowali już jako modele, striptizerki czy panie do wynajęcia na noc za grube kokosy) mam swoją, myślę, że całkiem rozsądną przyczynę takich zachowań.

Nie wliczam w to osób chorych i potrzebujących. Nie chcę nikogo obrazić, ale od początku…

Nie należę do osób „łatwych” – łatwo się ze mną zakumplować, ale z przyjaźniami bywa bardzo trudno. Jestem okazem dość nietypowym- połączenia cynizmu, sarkazmu, czasem lekkiego zabarwienia złośliwości, które wynika tylko i wyłącznie z sympatii, którą darzę osobę, z którą przebywam. KOKIETOWAĆ – to moje drugie imię. Niektórzy nazywają to przebojowością, zwał jak zwał, u mnie nie ma czasu na smutki – po prostu. Niestety, już wiele lat temu, gdy całe te połączenie wydało mi się dość ciekawym spojrzeniem na świat, i już jakoś tak zaczęło do mnie należeć – zauważyłam, że ludzie w Polsce, mimo że zazwyczaj są wykształceni, inteligentni – nie potrafią tego zrozumieć, myśląc, że jestem dla Nich chamska.

To gdzieś ma swoje plusy, bo to automatyczna selekcja, powodująca albo dalsze przyjaźnie albo nie, albo możemy się pośmiać z Ciebie i ze mnie, albo się nie dogadamy. Granica między byciem chamskim, a byciem cynicznym według mnie jest spora i na dziś dzień trudna do przekroczenia – na chamstwo pozwalam sobie tylko z bardzo bliskimi mi osobami – bo nawet chamstwo u mnie jest brane jako forma żartu i bliskości, takie nie chamstwo w chamstwie, ale dość o mnie.

Miałam kiedyś taką znajomą, pamiętam ją z czasów „pedałbudy” (KUKU for life!) taka, nie wiem do końca jaka, zawsze była, gdzieś się krzątała, niecałkowita szara myszka, ale powiedzmy, że bardzo chciała się dostać do jakiegoś tam dzikiego stada, które jak patrzę z perspektywy lat – nakręcały właśnie te osoby „normalniejsze”.

Dla Nich to było coś, że potrafiliśmy nie przyjść na lekcje, nie baliśmy się mieć własnego zdania, to chyba zazdrość przedwczesnego buntu – no bo kto się tak naprawdę buntuje mając 10 lat? W TAMTYCH CZASACH? – teraz to co innego: słoneczko czy inne tam zabawy. Oni to tak widzieli lub chcieli coś widzieć, bo ja wracając do domu zachowywałam się tak samo, a myślę, że wychowana w typowej atmosferze kindersztuby, ale z bardzo kochającymi rodzicami, nie przeszłaby opcja buntu na pokładzie u 10-latki.

Ta dziewczyna jakoś nigdy nie bywała w moich wspomnieniach radosnej i jakże kolorowej młodości. No może w kilku wypadkach, bo zdarzało się jej być okrutną mitomanką, od której kłamstwo było czuć na kilometry.

Jej chęć zmiany się na kogoś innego była wyczuwalna.

Musiałam wrócić do Niej pamięcią, kiedy ktoś mi powiedział kilka lat temu, że ktoś chyba stworzył sobie lewe konto na pewnym portalu, gdzie dodał moje fotki.

Sprawdziłam profil, rzeczywiście musiał być to ktoś, kto dobrze mnie zna albo wie jak się zachowuję. Opis osoby wręcz mnie rozbawił, no ale, to poważna sprawa. Sama postanowiłam to załatwić, bo w sumie niby nic strasznego się nie stało.

Adres IP wskazywało na tą samą sieć, nie pamiętam jak dokładnie, okazało się, że to kafejka internetowa na osiedlu, ciągle o tych samych porach – zasadzka była bardzo prosta.

Poszedł kolega, po chwili wychodzi i mówi, że odpisuje JAK BYK jako ja – ale kto?

No i tu padło imię tej dziewczyny. Hehe – pomyślałam, zdając sobie sprawę, że wcześniej zastanawiając się, kto do jasnej cholery mógłby wpaść na tak głupi pomysł (bo jak kraść to miliony, a nie jakaś popierdółka) wpadła mi do głowy właśnie ona.

Wyszła z kafejki, zaczepiłam ją, mówiąc, że wiem o wszystkim, że wezwałam policję, że pójdzie siedzieć, bo ukradła mi tożsamość (tak tak wiem, może zbyt dosadnie) oczywiście nic takiego nie robiąc. Dziewczyna rozpłakała się i klęcząc przede mną błagała, by to odwołać, bo to wszystko przez to, że jakiś chłopak, w którym była platonicznie zakochana, napisał na profilu, że szuka dziewczyny właśnie… przebojowej.

Dla Niej ja byłam co najmniej jak połączenie Madonny, ciętej riposty rodem z for internetowych i Matki Teresy.

To był taki moment w życiu kiedy szczerze zwariowałam. Chwyciłam się za głowę zastanawiając się co z tymi ludźmi!? Skąd do cholery przychodzą im takie głupoty do głowy.

Dlaczego są w stanie zmienić całkowicie swoją osobowość dla kogoś, kto zapewne po drugiej stronie monitora także kłamie, pozując na swojego kumpla, tego bardziej… przebojowego?

Dlaczego dziewczyny nie cenią swej dziewczęcości – robiąc z siebie wulgarne, czasem wręcz obrzydliwe „samice”, tylko po to by zaimponować kolegom? Wzbudzić ich szacunek?

Dziewczyno! Jak chcesz wzbudzić szacunek chłopaka, o którego amory się starasz grając kogoś kim nie jesteś? Chłopaku! Dlaczego wstydzisz się tego, że nie ma bicka jak Robert Burnejka (sic!), który ciągle jadłby stejka i nie wyciskasz na klatę tony ciężarów?

Takie zachowania gry są bardzo nie fair, to po pierwsze, a po drugie, jeśli ktoś się w Tobie zakocha, przez te Wasze internetowe rozmowy i dojdzie do Waszego spotkania, co wtedy zrobisz? Poprosisz kolegę, żeby poszedł? Skończy się na obopólnej nienawiści.

Chłopak i dziewczyna będą mieli złamane serca – i po co? Pytam się.

Czy nie lepiej od razu pokazać kim się jest i albo ta osoba jest zainteresowana albo nie?

Od tego czasu dokładnie zaczęłam się przypatrywać łatkom, które posiadamy oraz co z Nimi robimy. Jedna z moich łatek to matka dwójki dzieci, dobrze po trzydziestce – ta łatka najbardziej bawi moich znajomych… kolejna to łatka osoby, która całe życie wygląda jakby szła pojeździć na deskorolce, rolkach – jak to nazwać zwykle na luzie – i potem te głosy niedowierzania, że od poniedziałku do piątku w godzinach pracy, jestem bardzo miła, bardzo kobieca, mam na sobie elegancką sukienkę, buty na platformie, nienaganny makijaż i fryzurę, a na mej twarzy widać normalność i nudę życia codziennego, ale czy tym sposobem, mam wziąć zdjęcia, pięknej hiszpanki i w internecie grać kogoś zupełnie innego?

Grać filigranową kobietkę, która marzy by przyszedł po nią jej rycerz? Czy już niemodne jest znalezienie sobie faceta, który ma być Twoim kumplem i przyjacielem, a także kochankiem i obiektem westchnień? Na to pytanie musicie sobie odpowiedzieć sami.

Czerpcie siłę z tego, że jako jedna osoba, możecie być tak różnie postrzegani!

(ann)